PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=108588}

Ukryte

Caché
7,0 15 725
ocen
7,0 10 1 15725
8,1 27
ocen krytyków
Ukryte
powrót do forum filmu Ukryte

Rozczarowanie... Chyba zadnego filmu tak nie oczekiwałem, jak nowego dzieła Michaela Haneke. Pomysł fabularny nie jest wcale tak oryginalny i przypomina choćby punkt wyjścia w "Telefonie" Joela Schumachera. Człowiek mający o sobie dobre zdanie, zostaje "przyparty do muru" przez kogoś - "boga", który wie o bohaterze "wszystko" i zmusza go do wyznania grzechów i przemiany duchowej. Oczywiście jest to bardzo filmowy koncept, lecz niestety zupełnie nie życiowy. Czy ktoś traktował poważnie łzy Colina Farrella, kiedy ogłaszał przed całym światem, że jest złym człowiekiem, ale obiecuje poprawę? Tak samo nie wierzę w nawrócenie się Daniela Auteila. Przede wszystkim, gdyby komuś z pozycją jego postaci - gwiazdy telewizji, człowieka majętnego i ze znajomościami - zaczęto przysyłać kasety z materiałem nagrywanym naprzeciw domu bohatera i to przeważnie z tego samego miejsca, to pierwsze, co by taki człowiek zrobił, to wynajął dwóch kolesi, którzy by 24 godziny na dobę obserwowali okolice mieszkania, czy nie pojawił się ktoś, choćby z aparatem. U Hanekego jednak, główna postać zaczyna przewijać sobie całe życie przed oczami i wyrzucać sobie grzechy z dzieciństwa. Właściwie, to dlaczego reżyser kazał się bohaterowi cofnąć "tylko" do dzieciństwa, równie dobrze można było wywlec coś z okresu niemowlęctwa mężczyzny, np. zrobienie w pieluchę albo nasikanie na coś. Nie mam nic przeciwko opowiadaniu bajek o nawróceniu, tylko że Haneke opowiada swoją historię tak, jakby odsłaniał przed nami "najprawdziwszą prawdę". Na dodatek, mówi o tym tonem wyroczni. Jeśli to obrazy z kamery mają wstrząsnąć sumieniem głównego bohatera filmu, to człowiek za tą kamerą może uchodzić za Boga. Zatem Haneke zrobił film po to, aby podkreślić swoją władzę, aby pokazać, że wie o nas wszystko, że ma prawo mówić, co w nas dobre, a co złe i jeszcze grozić przy tym karą za złe uczynki. To oczywiste, że reżyser, jak i każdy artysta ma takie prawa, a nawet powinności, tylko że, ile potrzeba pychy, aby robić film po to, aby uświadamiać innym swoją wyższośc? Jak Haneke chce uchodzić za sumienie innych, to niech sam nie kłamie i nie opowiada obłudnych historyjek.

melies

Ja zupełnie nie odebrałam tego filmu jako histori o zemście po latach czy nawróceniu. Tym bardziej, że żadnego "nawrócenia" tam nie było. O czym mówi między innymi ostatnia scena - "i tak się nic nie zmieni", czy rozmowa małżonków po tym, czego Georges był świadkiem, w której nadal, pomimo tak drastycznego wstrząsu, górę bierze brak zaufania, brak kontaktu emocjonalnego, troszczenie się o pozory i zachowanie zewnętrznego wizerunku.

A raczej dopóki patrzylam na to w ten sposób, miałam podobne odczucia - wydumany. Dopiero kiedy dotarło do mnie, że sposób przedstawienia tematu jest właśnie tematem, film mnie powalił. W nowym spojrzeniu na film nawet słowa syna Majida "teraz widzę, jak wygląda ktoś, kto zabił człowieka" były metaforycznym komentarzem do martwoty Georgesa a nie reakcją na wydarzenia.

arrchea

Myślę, że sam Haneke nie był pewny, czy to, czego główny bohater filmu doświadcza, ma coś w nim zmienić, czy nie. Sama piszesz, że w scenie rozmowy małżonków górę biorą pozory. Tak samo na końcu filmu, w momencie spotkania z synem przyjaciela z dzieciństwa. Georges jest wtedy sztuczny, nieautentyczny i raczej udaje stanowczość, niż jest rzeczywiście obojętny. Nie przesądzałbym, czy w obu tych sytuacjach główny bohater nie starał się za wszelką cenę ukryć swoich prawdziwych uczuć. Myślę, że temu służy właśnie ujęcie kładącego się do łóżka Georgesa, abyśmy zadali sobie pytanie, czy będzie on w stanie zachować spokój duszy, czy jednak już zawsze bedzie miał przed oczami widok... (wiadomo czego - nie chcę zdradzać treści filmu). Sam Haneke pozostawia tę kwestię otwartą, co oczywiście jest jakimś bezpiecznym wyjściem, ale można też określić jako unik. Powiem coś jeszcze. Byłem na "Ukrytym" z sześcioma "filmoznawcami", zaprawionymi na studiach filologicznych w bojach interpretacyjnych, w dodatku fanach twórczości Hanekego (poza nami nikogo w kinie nie było) i niestety trudno nam było zachować powagę w trakcie seansu. Chyba tym razem trochę zawiodła reżysera intuicja. Jestem wielkim wielbicielem stylu Hanekego, surowego, opartego na obserwacji i długich ujęciach. Odpowiada mi takie kino, ale wymaga ono wiarygodności i, przynajmniej pozornego, wyrzeczenia się wszelkich pretensji formalnych, na rzecz samej rejestracji. Tymczasem, ani moi znajomi, ani ja, nie potrafiliśmy po obejrzeniu filmu powiedzieć o czym on był. Każdy dawał upust swojej bezradności i tylko snuliśmy domysły. To, do czego dochodziliśmy brzmiało natomiast bardzo banalnie i nikt z nas nie mógł uwierzyć, że tak "wielki reżyser", w swym "wielkim filmie" mówi tak mało odkrywcze rzeczy - choćby to, że "każdy człowiek ma coś na sumieniu". "Ukryte" może budzić różne przemyślenia i różne emocje. Moim zdaniem wynika to z tego, że Hanekemu "tak po prostu wyszło", trochę dzięki niepokojącemu punktowi wyjścia scenariusza, a głównie przez zagmatwanie wszystkiego autotematyzmem, czyli umieszczeniu w centrum obrazu - tego, na co patrzymy i kto na nas patrzy. Stał się to zresztą jeden ze stałych motywów twórczości austriackiego reżysera. W "Funny games" również tematem było ludzkie uwielbienie przyglądania się przemocy i złu. Kiedy twórca ukazuje nam w swoim dziele tak wiele wymiarów oglądanej rzeczywistości (świat przedstawiony, ujęcia z kamery obserwatora, obrazy z telewizyjnego studia), to nakłada na wszystko taki cudzysłów, że możliwych jest bardzo dużo interpretacji. Zapewne wiele osób pochyli się nad kwestią autotematyzmu w "Ukrytym" i w wyniku tego powstanie wiele przekonujących interpretacji. Moim zdaniem, w "Ukrytym" nie kryje się jednak żadna tak wielka, czy oryginalna mądrość, aby ten trud był warty podjęcia.

melies

Ja to odczuwam tak, że Haneke był pewny. Wskazuje na to wiele scen (rozmowa Georgesa z synem Maija, ostatnia scena przed szkołą, poszukiwanie syna przy ryczącym telewizorze, zachowanie Georgesa na tle dramatycznych wiadomości ze "świata", kładzenie się do łóżka etc.). Właśnie o to chodzi - górę zawsze biorą pozory, bohater jest sztuczny i nieautentyczny (redundante wyrażenie ;) i udaje. On nie stara się ukryć swoich prawdziwych uczuć bo nie ma pojęcia, jakie są jego prawdziwe uczucia (vide zachowanie bohatera po tym, czego był świadkiem). Został wtłoczony w pewien schemat od dzieciństwa (vide rozmowa z matką) i ten sam schemat przkazuje dalej (vide rozmowa Anne z synem) a jedyny wyraz uczuć, na jaki go stać to scena w kuchni, kiedy "wybucha" na 3 sekundy, oczywiście tylko dzięki temu, ze nikt go nie widzi. Nie chodzi tu o zachowanie spokoju ducha, bo spokoju ducha nie ma w nim ani przez chwilę. Jest tylko udawanie.

Jeszcze raz mówię: dla mnie ten film zupełnie nie był o tym, co piszesz (np. "każdy ma coś na sumieniu"). I moim zdaniem Hanekemu nie tylko "tak po prostu wyszło" ale jest to doskonale przemyślana i zrealizowana konstrukcja. Każdy dialog, scena, scenografia...

Co do zdań "mądrych krytyków" to staram się nimi nie kierować (oczywiście nie zawsze mi się to udaje), ale tym, czy film "siedzi mi w głowie" i czy nie pozwala moim emocjom się uspokoić. Dla przykładu "Jak w niebie" było dla mnie tandetną fałszywką, pomimo wszechobecnych zachwytów nad tą szmirą. Oczywiście mogę się mylić- tak samo jak w "Jak w niebie" mogłam nie dojrzeć piękna tak i w "Ukrytych" mogłam "dośpiewać" sobie cos, czego w nim nie było. Ale z drugiej strony emocji nie da się oszukać, a one nie pozwalają mi przestać myślec o tym filmie...

I nie chodzi o "wielką mądrość" czy "oryginalność". Chodzi mistrzostwo filmu - o wciągnięcie widza w tą samą grę, w jaką grają bohaterowie.

Dla mnie to najlepszy film Hanekego.

ocenił(a) film na 9
arrchea

No cudo po prostu cudo. Zgadzam się z każdym słowem w tym poscie (poza słowami odnośnie "jak w niebie "którego nie wiedziałe:), ale chociażby takie filmy jak dróżnik czy niebo okrzyknięte wspaniałymi uważam za delikatnie mówiąc przereklamowane).
W "Cache" nie ma zupełnie mowy o "nawrócieniu" . Jest człowiek, który nie chce do siebie dopuścić myśli, że jedo zachowanie wyrządziło komuś krzywdę. Przecież "on nic takiego nie zrobił". To nie było nic strasznego, nie aż takie, które pchneło by kogoś do samobujstwa. Ten tydzień wstrząsnął nim na pewno, ale nie wiemy czy zmieni jego postawę.
Przede mną jescze do obejżenia "Czas wilka" choć jak na razie nie mam wątpliwości, że dla mnie ukryte to najleprzy jak do tej pory film Haneke.

ralfbor

To ja polecam rowniez dwa inne, nieco mniej znane filmy Haneke. Przede wszystkim "71 fragmentow chronologii przypadku" - wczesny, swietny film mistrza oraz "Zamek" - kafkowski odjazd z aktorami znanymi z "Funny Games". "Czas wilka" rowniez ciekawy, ale jakby mniej udany od pozostalych filmow Haneke.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones