Paradoksalnie, w tym filmie wszystko jest w sumie jasne. To, że nagrywał Majid i/lub jego syn to pewne, wynika to m.in. z rysunków, które dotyczyły dzieciństwa Georges'a i Majida, a o których mogłaby ewentualnie wiedzieć jeszcze staruszka matka. Ale Haneke chyba ma taki styl, że lubi niedopowiedzenia i wprowadzanie widza w kozi róg i nadinterpretacje. Zresztą nawet tu na forum widać jak niektórych reżyser wyprowadził w pole, bo doszukują się w filmie podwójnego dnia, piętrowych intryg itp.
Co do wydźwięku - tu też jest w miarę oczywiście. Jakby to nie nazwać - karma czy rodzaj wyrównania rachunków za krzywdy z przeszłości. Główny bohater zbiera cięgi za zawistne i podłe zachowanie sprzed lat, gdy pewnie nie miał nawet pojęcia jaką krzywdę robi Maijda i w dalekiej przyszłości - sobie. Nie dorabiałbym tu, jak czytałem w jednej recenzji, teorii o nietolerancji wobec kolonizowanych krajów, to raczej poboczny wątek.