Był to pierwszy film, na którym usnełam. Być moze to wpływ sali platynowej i później pory, a może..... Dla tegoż filmu wymyśliłam nową kategorie: Dobry, ale nudny. Juliett Binoche jak zwykle piękna i absorbująca, jej filmowy mąż też niczego sobie (miał fajne sweterki:-)), pomysł niezły....ale dla mnie film nudny. Po skończonym seansie wszyscy siedzieli i czekali albo na jakieś inne zakończenie, albo na kogoś kto stanie na scenie i dokończy.....